Z Krakowa
jedzie się do pałacu chwilę, bo to raptem jakieś 30 km w kierunku południowo-zachodnim, do Lanckorony stąd rzut beretem.
Położony w centrum wsi, właściwie między wsiami, czyli Paszkówką i Sosnowicami, przy drodze, wyłania się zza zakrętu dość nagle. Otoczony aleją starych, pięknych drzew, po drugiej stronie z widokiem na pola, odnowiony, zaprasza; nikt się, oczywiście nie dziwi, że tu nie tylko pięknie, ale i drogo, najważniejsze, że jest, że nie zmarniało, że ma nie tylko przeszłość, ale i przyszłość. A przeszłość sięga roku 1865, kiedy to nowy właściciel włości, poseł do Sejmu Krajowego Galicji, Leonard Wężyk, rozpoczął budowę pałacu, który do 1945 r. pozostał siedzibą rodu. Wojnę pałac przetrwał bez uszczerbku i do 1997 r. pozostawał własnością Skarbu Państwa. A państwo, jak to państwo, zagospodarowywało go różnie - było tu i kółko rolnicze, i szkoła, ośrodek zdrowia, punkt weterynaryjny, pieczarkarnia...
W 1971 r. przeprowadzono remont, w czasie którego dobudowano piętro i pałac został obiektem biura podróży "Turysta". W latach dziewięćdziesiątych zaczął podupadać, na szczęście zainteresował się nim Polak mieszkający w Stanach, w 1997 r. nabył, wyremontował, udostępnił i - jest:) Pewnie, że nie dla każdego, ale też, nie czarujmy się, nie każdy musi odpoczywać w pałacu, ale, gdyby chciał? Może:)
Do środka tylko zaglądnęłam, przeszłam się dookoła, już w domu doczytałam, że,
cytuję,
"pałac w Paszkówce jest siedzibą
Stowarzyszenia Bractwa Wawelskiego Dzwonu Spiżowego, a właściciel
pałacu, a zarazem współzałożyciel bractwa, pełni funkcję mistrza loży.
Celem działalności bractwa jest pielęgnowanie cnót obywatelskich,
staropolskich, współczesnych i patriotycznych tradycji, umacnianie więzi
Polaków żyjących poza krajem z ojczyzną, działalność edukacyjna i
wspierająca. Członkami bractwa są osobistości świata polityki i biznesu,
artyści, przedstawiciele świata nauki - tworzący współczesną
arystokrację. W pałacu można obejrzeć dzwon, za pomocą którego
obwieszcza się rozpoczęcie spotkań bractwa."
To co, kilka zdjęć?
kilka detali;
herb, a nawet dwa;
po drugiej stronie drogi jest też część mniej reprezentacyjna, być może tańsza, ze stawem w tle.
Hotel w sieci
reklamuje się
jako romantyczny i spa, zaprasza też na degustację win (z wiekowej
polnej piwniczki) i łowienie ryb, ale recenzje czytałam różne, od
entuzjastycznych, po te mniej; jak wiadomo, prawda zwykle leży po środku, więc jak ktoś chce mieć własne zdanie, musi sprawdzić sam;
ja tylko pokazuję;)